Inteligentny dom w zasięgu ręki
Czy mnie na to stać?
Odpowiadając na to pytanie, zacznijmy od pewnej informacji, na którą natknęłam się kiedyś na jednym z portali poświęconych ochronie środowiska i ekologii. Otóż w położonej niedaleko od naszej firmy Świdnicy znajduje się pierwszy i jedyny, jak dotąd, na Dolnym Śląsku „dom inteligentny”, w którym działające tam stowarzyszenie prowadzące Centrum Technologii Energetycznych testuje „na sobie” najnowocześniejsze dostępne rozwiązania wspierające rozwój energii odnawialnej. Budynek oczywiście jest „inteligentny”, choć nie w pełni znaczenia, jakie dzisiaj przypisujemy inteligentnemu domowi. Do obiektu CTE bardziej pasuje pytanie „kiedy się zwróci?”, bo w jego przypadku chodzi o znalezienie takich technologii, które pozwolą na maksymalnie tanią produkcję energii i maksymalne jej wykorzystanie w obszarze pokrytego siecią czujników i mierników budynku. Mówimy tu m.in. o energii słonecznej, pompach ciepła, specjalnych, energooszczędnych oknach, gruntowych wymiennikach ciepła, kotłach na biomasę czy wentylacji z odzyskiem ciepła itd.
W przypadku domu inteligentnego chodzi o coś znacznie więcej niż tylko energooszczędność, choć o nią także, i to w bardzo dużym stopniu. Tutaj jednak najważniejszy jest komfort jego mieszkańców i ich spokój, że „dom sam zadba” o nich i o siebie.
O wybudowanym w Świdnicy inteligentnym budynku, każdy znajdzie wsparcie i poradę w kwestii alternatywnych form ogrzewania, możecie poczytać np. na portalu srodowisko.pl. Tymczasem wróćmy do pojęć.
Czym więc jest inteligentny dom?
Tak naprawdę to dom czy mieszkanie, gdzie mieszkańcy wiele rzeczy, o których zwykle musi myśleć właściciel obiektu, zrzucają na specjalnie opracowany, inteligentny system do zarządzania domem. Jego najważniejszym zadaniem, podobnie jak w przypadku domu energooszczędnego, jest maksymalna oszczędność energii. Po prostu gospodaruje ciepłem tak, aby lokatorzy zawsze czuli się komfortowo.
Jeśli chcielibyście teraz skomentować, że przecież od tego są czujniki temperatury montowane w mieszkaniach wyposażonych we własny system ogrzewania, to się wstrzymajcie. Owszem, takie jest zadanie czujników. Jednak w inteligentnym domu działa to nieco inaczej. Chodzi o to, żeby np. w sypialni nocą była temperatura 17 stopni Celsjusza, a w przedpokoju, przez który nocą w pidżamie zmierzamy do łazienki się załatwić – już 19 stopni, a w samej łazience np. 23 stopnie. I chodzi o to, żebyście nie musieli tego codziennie ustawiać w jakimś programie, tylko żebyście mogli zrobić to raz a dobrze albo zmienić, kiedy na przykład wracacie nocą z nart w Alpach, a w Polsce jest minus 20 i chcecie, żeby w sypialni był dzisiaj tropikalny skwar. Zresztą, dom inteligentny, sam odczyta prognozy i postara się, żebyście w nim nie zmarzli po powrocie z nart albo nie przegrzali w skrajnie gorące lato.
Inteligentny dom dba jednak nie tylko o komfort cieplny swoich mieszkańców, ale też np. o to, by w trakcie ich nieobecności symulować… obecność albo żeby kiedy zmęczeni usiądziecie z filiżanką kawy czy lampką wina przed telewizorem włączyć go. Albo żeby woda w kranie miała odpowiednią temperaturę. Albo żeby światła włączyły się na wasze powitanie. Albo zgasły, kiedy robi się romantycznie i chcecie zapalić świece. I nie trzeba do tego wstawać z sofy.
Czy mnie na to stać?
No właśnie. Zapewne każdy sobie zadaje to pytanie. Bo co innego, gdy mowa o znacznych oszczędnościach w rachunkach za ogrzewanie czy energię elektryczną, która w przypadku domów inteligentnych jest policzalna i oczywiście – to jedna z najważniejszych rzeczy przy podejmowaniu decyzji. A co innego, gdy mowa o symulacji obecności czy otwieranie rolet za pomocą smartfona. To już są fanaberie trochę takie, jak kupno lepiej wyposażonego, ale droższego auta, komputera, telewizora. I można by tak długo wymieniać.
Ale wróćmy do pytania. Tu mam dobrą wiadomość. Otóż, tak jak wszystkie nowoczesne technologie, także i ta z biegiem lat staje się coraz bardziej dostępna. Przypomnijcie sobie, jak wielką inwestycją było jeszcze kilka lat temu kupno jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego i jak zwiększyły się możliwości w tym zakresie teraz.
Na rynku pojawiają się także coraz to nowe systemy i urządzenia do obsługi domów inteligentnych. Jeden z nich stworzono za miedzą. Jest to niemiecka linia inteligentnych komponentów do zarządzania ogrzewaniem i klimatyzacją o wdzięcznej nazwie tado°. Jej sterowany za pomocą smartfona system analizuje prognozę pogody, a co za tym idzie – plany grzewcze dla domu, co w efekcie daje roczne oszczędności w kosztach ogrzewania na poziomie do 30% rocznie. Potwierdziły to badania największego w Europie Instytutu Naukowo-Badawczego Fraunhofer. O tado° napiszę więcej pewnie jeszcze przy innej okazji. Dzisiaj wymienię tylko najważniejsze jej zalety, co będzie jednocześnie odpowiedzią na pytanie „czy mnie na to stać”. Są to: niski koszt inwestycji, znaczące oszczędności w kosztach ogrzewania, o których wspomniałam, pełna kontrola nad temperaturą bez konieczności programowania, 99% kompatybilności urządzenia z grzejnikami i kotłami grzewczymi w Polsce, aplikacja współpracująca ze wszystkimi systemami operacyjnymi, no i – nie byłabym kobietą, gdybym na to nie zwróciła uwagi – nieprzeciętny wygląd urządzenia, za które dostało nagrodę German Design Winner 2017. One są po prostu ładne! A jak już ktoś chce mieć inteligentny dom, to pewnie też chce mieć ładny dom.